Co robi malarz, zanim zacznie malować swe dzieło? Mniej więcej to samo, co robi autor, zanim zacznie pisać książkę. Czyli co? To, co robi architekt przed przystąpieniem do właściwej pracy.

Tworzy szkic, konspekt, ogólny rysunek. Stanowiący pewne wyobrażenie tego, co chce stworzyć. Nie musi, a nawet nie może być doskonałe. Przecież to dopiero początek. Właściwa praca dopiero przed nimi. Ale powstała WIZJA tego, co ma z tej pracy wyniknąć. WIZJA, która kolejnym działaniom nadaje kierunek. WIZJA, która dopiero ma się urzeczywistnić.

A co robi człowiek, który chciałby zmienić swe życie? Sprawić, by było lepsze, pełniejsze, piękniejsze? Bardziej satysfakcjonujące? Spełnione?

Na ogół narzeka… Na rzeczywistość, „onych”, pogodę, polityków, podatki, kryzys, złe zdrowie czy co tam jeszcze się nam nie podoba w „Tu i Teraz”. No i dobrze. Od czegoś trzeba zacząć. Wszak brak satysfakcji jest stanem twórczym.

Ale nie można na tym poprzestać! Od tego nic się nie zmieni. Koncentrując się na tym, co złe… No, wiadomo. Nie będę się powtarzał.

Co zatem należy zrobić? To, co robił Picasso przed przystąpieniem do kreacji swych Dzieł. Naszkicować SWOJE życie. Takie, jakie chcielibyśmy, by było. Za rok, dwa pięć.

Co chcielibyśmy robić? (ale nie: czego robić byśmy nie chcieli). Gdzie bywać? Jak wyglądać? Jak spędzać czas? Dokąd jeździć na wakacje? Jakie mieć relacje z innymi? Co osiągnąć?

Nie musi to być obraz dokładny. Nawet więcej: nie może taki być. Wszak „akt tworzenia” dopiero przed nami. A między „teraz” a stworzeniem naszego „dzieła” z pewnością upłynie trochę czasu. Czasu, w którym sami się zapewne zmienimy. Może zatem zmienić nam się nieco „rozłożenie akcentów”. Poza tym: zbytnie szczegóły mogą spowodować, ze się na nie „zafiksujemy” i nie zostawimy miejsca na „lepiej”.

I co z tym obrazem zrobić? Najlepiej narysować. Tak, narysować. Na kartce papieru. Może być z użyciem słów, kolorów, symboli, cyfr. Wszystko jedno. Każdy szkicuje SWOJE życie. W SWOIM stylu. Na SWÓJ sposób. Patrząc w SWOJE serce. Nie oglądając się za bardzo na innych (co nie znaczy: nie uwzględniając ich w SWOIM obrazie).

Podobnie jak Picasso. On przecież szkicował swoje obrazy. Mógł podziwiać dzieła innych. Zachwycać się nimi. Czerpać z nich inspiracje. Nawet podglądać pewne szczegóły i techniki. Ale w końcu malował swoje obrazy. Pod nimi się podpisywał. Malował najlepiej, jak potrafił. Zgodnie z tym, co mu „w sercu grało”.

Choć trudno mi w to uwierzyć, ale tylko około 3-5% osób ma taką wizję swego życia. A jeszcze mniej ją „naszkicowało”. Choć można też ją napisać, wyśpiewać, zarapować. Utworzyć wiersz.

Trudno mi uwierzyć nie dlatego, że jestem taki „ach i och”. Raczej dlatego, że jeszcze niedawno sam nie zdawałem sobie sprawy z „siły” takiej WIZJI. Dopiero ktoś mnie przekonał, bym to zrobił. I choć początkowo podchodziłem do tego sceptyczne, z dystansem, a nawet z myślą, że to głupie, to… po kilku latach, patrząc na swój rysunek i swój tekst (mam dwie wersje), widzę, jak wszystko, krok po kroku, się urzeczywistnia.

Gdybym nie stworzył swojego szkicu, zapewne nie pisałbym teraz tych słów. I choć droga do tego była pokrętna, a samego pisania na rysunku nie ma, to jest ono zgodne z tym, co na nim jest. Bardzo zgodne. Choć szkicując nie myślałem wcale o tym, że kiedykolwiek będę pisał publicznie.

Czemu bowiem taki „szkic” służy? Dajemy pozaświadomym częściom naszego umysłu (podświadomości i świadomości zbiorowej) sygnał, w którą stronę chcemy zmierzać. Wyraźny sygnał. Obraz. Konkret. Rozwiązanie. Rozwiązanie, do którego one szukają „równania”. A każde rozwiązanie ma swe równanie. Wszak Pole Możliwości jest nieskończone.

Namawiam zatem każdego serdecznie do stworzenia takiego szkicu. Dla siebie. Do zajrzenia w głąb SWEGO serca i „wyciągnięcia” z niego tego, co tam, głęboko, jest. I zobrazowania tego. Nie oglądajmy się przy tym na innych (w sensie: co inni o tym pomyślą?). Skąd bowiem mamy wiedzieć? Możemy jedynie przypuszczać. A poza tym: każdy ma SWOJĄ wizję.

I nie myślmy przy tym, że nie wiemy jak to, co naszkicujemy, ma się dokładnie urzeczywistnić. Oczywiście, że nie wiemy. Skąd mamy wiedzieć? To dopiero pierwszy krok. Jakże jednak ważny!

Wszak człowiek jest w stanie zrealizować wszystko to, co sobie wyobrazi. I w co uwierzy. Na razie sobie wyobraźmy. Na uwierzenie przyjdzie jeszcze czas.

YOLO!

Tomek Kania

PS. Około 3-5% ludzi odnosi w życiu ponadprzeciętne sukcesy (cokolwiek one dla nas znaczą). Myślę, że zbieżność liczb nie jest przypadkowa.

PPS. Wiele osób myli podświadomość z nieświadomością. Na czym polega różnica? W przybliżeniu: podświadomość realizuje nasze wizje niezależnie od tego, czy są one świadome, czy nie. Dlatego „szkicowanie” jest takie ważne. Stajemy się bowiem świadomi tego, co ona realizuje. Podświadomość, niczym system operacyjny komputera, realizuje pewne programy niezależnie od tego, czy wpisaliśmy je świadomie i o tym pamiętamy, czy też nie pamiętamy. Lub wpisaliśmy w stanie „pomroczności jasnej”. I jest jej wszystko jedno, co ma zrealizować. I czy jesteśmy tego świadomi.