Od jakiegoś czasu piszę tu o tym, jak ważne są nasze przekonania. Jaki mają (bezpośredni) wpływ na nasze życie. Jak je kształtują.

Coraz więcej osób rozumie, że żeby dokonać jakichś znaczących zmian na lepsze w swoim życiu, trzeba po prostu … dokonać zmian „na wejściu”. Czyli w przekonaniach, w sposobie myślenie właśnie. Że nie da się niczego (w sobie) nie zmieniać i oczekiwać, że coś się (wokół) zmieni. Już Albert Einstein dobitnie to wyraził.

Coraz więcej osób pyta mnie też o to, jak przekonania zmienić? Jakie są na to metody, sposoby? Co działa? Będę tu o tym pisał.

Chciałbym od razu zastrzec, że nie podawałem i nie będę podawał prostych recept na szybkie szczęście. Jeśli ktoś takich szuka – tutaj ich raczej nie znajdzie. Nie znam bowiem takich.

Z drugiej zaś strony: zapewniam, że praca nad swoimi przekonaniami, którą każdy musi wykonać SAM, w swej głowie, nie jest aż tak bardzo trudna. A efekty, jakie może przynieść, bywają niezwykłe. I co najważniejsze: trwałe. Staram się tutaj w tej „pracy” pomagać. Niemniej jednak ze względu na naturę fanpage – jest i będzie to „poszatkowane”. Mimo to zachęcam do zaglądania tutaj.

Jeśli jednak ktoś chciałby szybciej po tę wiedzę sięgnąć, to zapraszam do lektury książek. Szczególnie „Myśl co chcesz” – tam sporo o tym piszę.

Ostatnio pojawił się jeszcze jeden aspekt w Waszych komentarzach i pytaniach na priv. Pieniądze.

Do tej pory nie poruszałem tego tematu. I pewnie nie będę go tu za często poruszał. A to bardzo ważny temat – bądźmy uczciwi i szczerzy. Poświęciłem mu w „Myśl co chcesz” cały, ponad 30 stronicowy, rozdział, zatytułowany „Pieniądze, ach pieniądze!”.

Jestem na 99,9% przekonany, że nikt w Polsce o pieniądzach tak jeszcze nie pisał. I nie jest to przejaw braku skromności, a po prostu… tak jest. Mam nadzieję, że czytelnicy książki w jakiś sposób to potwierdzą.

Chciałbym od razu zaznaczyć, że nie mam z pieniędzmi żadnych problemów. I nie widzę powodów, by miało się to kiedykolwiek zmienić. Mam z nimi dobrze „poukładane” relacje. Lubię je, ale ich nie kocham. Nie rządzą mną zatem, choć mi towarzyszą.

Nie mam też i nigdy nie miałem ich zbytniego nadmiaru. Nie jest to bowiem moim celem, moim „palącym pragnieniem”. Gdyby było inaczej, nie odchodziłbym choćby z świetnie płatnej pracy.

Moim „palącym pragnieniem”, moim „kompasem” jest wszak „Zdobyć najbogatsze doświadczenia i zaznać największych radości”. Do tego dążę i do tego właśnie potrzebne są mi pieniądze. I zawsze przyciągałem i przyciągam ich do siebie tyle, żeby realizacja tego (mojego) pragnienia była możliwa. Czasami więcej, czasami mniej. Z różnych źródeł. Zawsze wystarczająco, na ogół z pewnym zapasem.

Należę do około 99% ludzi, którym pieniądze potrzebne są głównie po to, by nie musieć o nich za bardzo myśleć. Nie buduję w oparciu o nie swojego poczucia własnej wartości. Ani tych wartości systemu. Tyle tylko, że realizuję swoje cele związane z pieniędzmi skutecznie.

Nigdy choćby nie myślę o ich braku. Nie pozwalam świadomie, by moja podświadomość karmiła się pojęciem „brak pieniędzy” w odniesieniu do mnie. By w ogóle takie pojęcie znała. Myślę raczej o tym, do czego są mi potrzebne. I co z nimi zrobię. I takie obrazy mentalne do swej podświadomości przesyłam. Potem to się materializuje. I mam głębokie przekonanie, potwierdzone doświadczeniem, że to działa. I że tak będzie też w przyszłości.

W „Myśl co chcesz” piszę o pieniądzach właśnie z tej perspektywy. Piszę o ich naturze. Tak, o naturze. Nie o sposobach inwestowania czy oszczędzania. Naturę tę miałem możliwość dosyć dobrze poznać i zrozumieć. Pracowałem choćby z miliarderami (nie Polakami). Byłem w miejscach, gdzie kasa się przelewała. Nie robiło to na mnie specjalnego wrażenia. Nie było mi też jakoś obce – nie czułem się tam źle. Nikomu tez pieniędzy nie zazdroszczę – byłoby to negatywną emocją im towarzyszącą.

Jako szef ponad 1000 osobowej firmy decydowałem też bezpośrednio i pośrednio o wynagrodzeniach wielu osób. Myślę, że część z nich czyta te słowa. Patrzyłem (i patrzę) zatem na pieniądze z różnych stron.

I z tej perspektywy napisałem „Pieniądze, ach pieniądze!”. Zawarłem tam choćby opis podstawowych (w mojej opinii) szkodliwych mitów i przekonań ich dotyczących, a stojących często na drodze do „poukładania sobie relacji” z nimi. Napisałem też o tym skąd się biorą i co zrobić, by było ich więcej.

Chyba jako pierwszy w Polsce opisałem „Prawo Wynagrodzenia”. Moim zdaniem samo zrozumienie tego prawa może wpłynąć na sytuację finansową każdego z nas. Nie od razu wszak, bo tu nic nie dzieje się natychmiast. Ale szybciej, niż wiele osób zakłada.

Nota bene: Prawo to, jago poznanie i zrozumienie, może być bardzo istotne dla wszystkich osób zastanawiających się nad rozpoczęciem jakiejś własnej działalności. Rezygnacją z etatu. Choć i tym, którzy z takimi myślami się nie noszą, znajomość tego Prawa może pomóc. Podobne jak i zmiana szkodliwych przekonań dotyczących pieniędzy.

Do tej pory chyba tego jeszcze nie pisałem, ale z tego akurat rozdziału, nieco może oderwanego od reszty książki, jestem szczególnie „ukontentowany”. Wydaje mi się bowiem, że może zmienić perspektywę patrzenia na pieniądze, na ich naturę, wielu osób. A co za tym idzie: ich sytuację finansową w przyszłości. Moim zdaniem warto to przeczytać.

A jeśli ktoś chciałby zapytać: „A dlaczego?” odpowiem rezolutnie: „A dlaczego nie?” Kto mi bowiem zabroni?

Takie mam po prostu przekonania.

YOLO!

Tomek Kania