Dla części z Was powyższe słowa nie są nowe. Co przez nie rozumiem?24a

Zapewne zdecydowana większość z nas chciałaby znaleźć w życiu równowagę. Tak, by wypełniały je różne rzeczy, a żadna z nich nie dominowała absolutnie nad innymi. Sporą popularność w związku z tym uzyskało ostatnio pojęcie „Równowaga między pracą a życiem” (ang. „Work – life balance”).

Na ogół rozumiemy przez to, by dzielić swój czas w miarę po równo między „pracę” a „życie”, zwłaszcza życie rodzinne. Tak, jakby jedno wykluczało drugie. Co jednak mają zrobić ci z nas, którzy z jakichś względów nie mają rodziny? Albo nie mają pracy? Tudzież kochają swoją pracę i jest ona dla nich całym niemal życiem. Lub praca polega na opiece nad innymi osobami z rodziny? Czy dla nich „work – life balance” jest pojęciem abstrakcyjnym? Czymś nieosiągalnym?

Proponuję inne na to spojrzenie. A podpowiedział mi to nie kto inny, jak Harv Eker. Otóż twierdzi On (a odkąd to zrozumiałem – moje życie nabrało wielu nowych kolorów), że prawdziwe „work – life balance” polega na tym, że cokolwiek robimy, powinniśmy robić (a przynajmniej: starać się robić) na 100% właśnie. Na maksa. Całym sobą.

Pracując: w pełni się pracy oddać. Bawiąc się z dziećmi – być z nimi na 100%. Pieląc chwasty w ogródku – nie odpuszczać żadnemu. Kochając się – nie myśleć o niczym innym. Ucząc się – chłonąć wiedzę całym sobą. Rozmawiając z kimś – zatopić się w tę rozmowę. I tak dalej i dalej.

Chodzi o to, by się nie rozpraszać. Nie być trochę tu – trochę tam. W pracy myśleć o domu, a w domu o pracy. Oczywiście nie zawsze się da. Ale jakiż piękny to cel!

A dlaczego? Dlatego że wówczas możemy z każdej sytuacji życiowej „wyciągnąć” większą głębię. Więcej kolorytu. Mocniejsze wrażenia. Większą satysfakcję. I wdzięczność innych. Możemy się bardziej w tym „zatopić”. Być w „tu i teraz”, a nie w „tam i wtedy”. Bo nasze życie ZAWSZE toczy się przecież „tu i teraz”. Nawet jak już dotrzemy do „tam i wtedy”. O ile dotrzemy.

I inaczej nie chce być. I nie będzie.

Dlatego też, jeśli ktokolwiek z Was (a wierzę, że wiele osób) ma to szczęście, że, jak choćby ja, spędza te dni (czy nawet cały tydzień) z dala od obowiązków służbowych, to postarajmy się nie zatruwać sobie głów tym, co będzie po zakończeniu Majówki. Co ma być, to będzie. Teraz jest teraz. Następna taka (majowa) okazja dopiero za rok!

A jeśli zastanawiacie się, dlaczego mimo tego, co napisałem powyżej… piszę, to odpowiem: dla mnie to część odpoczynku. Piszę, bo bardzo to lubię. W ten sposób realizuje się moja Wizja szczęśliwego życia. Ula wie, o co chodzi 🙂

I staram się tę Wizję realizować. Na 100%! Bo jak mówi Harv: „Jak robisz cokolwiek, tak robisz wszystko”. „How you do anything is how you do everything”.

I ja mu wierzę. Dlatego staram się robić wszystko na 100%. I do przodu! Da się…

YOLO!

Tomek Kania