Słyszałem ostatnio o badaniach, przeprowadzonych na zlecenie Unii Europejskiej (no, jakiejś jej agendy), z których wynika, że 2/3 obecnych Dzieci będzie w przyszłości wykonywało zawód, który dzisiaj jeszcze … nie istnieje.

Dwoje na troje Dzieci. Mam dwoje. Czyli (na ile je znam) zapewne oboje będą robiły w życiu coś, o czym nie mam dziś pojęcia. Jak je mam zatem do tego przygotować? Dodam przy tym, że sam w życiu parałem się tyloma różnymi rzeczami, że moim Rodzicom część z nich nawet do głowy przyjść nie mogła. Mi zresztą też. A jestem dopiero w połowie…

Czego zatem mogę (chcę, powinienem) nauczyć moje Dzieci? Pytanie to zadawałem sobie od lat. I znalazłem odpowiedź.

Otóż chcę nauczyć je, jak mogą realizować swe Marzenia. Skutecznie. Jakiekolwiek one nie będą. Uważam bowiem, że jest to wiedza ponadczasowa, ponadsystemowa, przekazywalna z pokolenia na pokolenie. I do tego zapewne im się do czegoś przyda 😉

Ale przede wszystkim: że ta wiedza, opanowana i zastosowana, daje niemal gwarancję zrealizowania wielu ze swych Marzeń. A na pewno daje gwarancję ciekawego, rozwijającego życia. Nie koniecznie łatwego. Tego nikt nie obieca. Poza tym: nie widzę wielkiej wartości w łatwości.

Będę przekonywał moje Dzieci, że nasze Marzenia leżą poza granicami naszej strefy komfortu, i że ich realizacja wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami i z wysiłkiem, na które nie każdy jest w stanie się zdobyć. Ale że warto się wysilić, bo to prowadzi do satysfakcji, spełnienia, samorealizacji. Rozwoju, w końcu. A do niego właśnie zostaliśmy stworzeni.

A zatem, będę przekonywał moje Dzieci, że by realizować swe Marzenia, należy:

1. NAZWAĆ je. Określić. Konkretnie i w miarę precyzyjnie. Powiedzieć sobie, CZEGO tak NAPRAWDĘ się chce?

2. Wiedzieć DLACZEGO się tego chce? W owym „dlaczego“ leży nasza motywacja i im one („dlaczego“, a zarazem motywacja) większe, tym łatwiej znajdziemy sposoby na realizację Marzeń. Im większe „dlaczego?”, tym łatwiejsze „jak?”

3. UWIERZYĆ w siebie i w nasze Marzenie. W możliwość jego realizacji. W to, że jest naszym Marzeniem nieprzypadkowo. W to, że „Pole Możliwości“ jest nieograniczone i nie ma rzeczy niemożliwych, a nasze poczucie niemożności jest tylko w naszym umyśle.

4. Podjąć DECYZJĘ o jego realizacji. Nieodwołalną. Przestać się wahać, zacząć działać.

5. WYOBRAZIĆ sobie siebie „w swym Marzeniu“. Zbudować sobie odpowiedni obraz mentalny. Poczuć, jakbyśmy już je zrealizowali. To pozwoli naszej podświadomości „zobaczyć kierunek“ i nas (w znany tylko sobie sposób) prowadzić do celu. Wspomóc nas.

6. ZAANGAŻOWAĆ się w DZIAŁANIE. Nastroić się do niego odpowiednio. Wkręcić się w realizację naszego Marzenia. Najlepiej: wprowadzić się przy tym w stan FLOW.

7. UCZYĆ SiĘ. Uczyć się i jeszcze raz się uczyć. Na różne sposoby. Najlepiej od tych, którzy już osiągnęli to, co my chcemy osiągnąć. Uczyć się czegoś każdego dnia.

8. ZAAKCEPTOWAĆ konieczność ZMIAN. Realizacja naszych Marzeń zawsze do nich prowadzi. Bez nich nie jest możliwa. Przekraczamy bowiem przy tym jakieś granice. A za granicą zawsze jest inaczej.

9. PODEJMOWAĆ RYZYKO. Kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. Należy jednak robić to mądrze, tak by to ryzyko minimalizować. Można się tego nauczyć. Pamiętając przy tym, że najbardziej ryzykowne jest… niepodejmowanie ryzyka.

10. BYĆ WYTRWAŁYM. Droga do naszych Marzeń przypomina raczej bieg z przeszkodami (Runmageddon) niż płaski bieg długodystansowy. Zawsze będą przeszkody. Często coś pójdzie nie tak, jak byśmy chcieli czy zakładali. To część tej „gry“. Nie ma być łatwo. Nie ma też być bardzo trudno. Ma być ciekawie. A gra się do końca.

11. NIE PRZYWIĄZYWAĆ się do naszego Marzenia. Nie uzależniać swego szczęścia od jego realizacji. Zaakceptować fakt, że może się (tym razem, na razie, w ogóle) nie udać. Życie jednak toczy się dalej. I przynosi nowe wyzwania, Marzenia, niespodzianki. Trzeba być na nie otwartym. Prawdziwym celem realizacji Marzeń jest bowiem nasza ścieżka ku nim wiodąca. I to, kim się na niej stajemy. Każdego dnia. Nie należy żadnego z nich tracić, żyjąc przyszłością.

Ktoś może oczywiście powiedzieć, że to zbiór „pobożnych życzeń“. I proszę bardzo. Wystarczy tylko każde z nich wprowadzić w życie i … będziemy już prawie u celu 😉 Ktoś może też powiedzieć, że to stek bzdur, a decyduje w życiu szczęście. Proszę bardzo. Tyle tylko, że będę moje Dzieci uczył, jak temu szczęściu pomóc.

Można też myśleć, że nie ma konieczności stosowania wszystkich powyższych zasad. Otóż na tym problem polega. Trzeba stosować WSZYSTKIE. Oczywiście w różnym stopniu, z różnym natężeniem, w różnym czasie. Ale nie da się ŻADNEJ pominąć. Dlaczego? O tym napiszę wkrótce.

Można zapytać: „No dobrze, ale jak? Jak to, w praktyce, stosować?“ Odpowiem tak: na każdy z powyższych „tematów“ jest dostępna wiedza. Są książki. Filmy. Na wszystko są sposoby. Nie jest moim celem koncentrowanie się na którymkolwiek z tych aspektów. Są bowiem lepsi od tego specjaliści. Sam od nich się uczę.

Moim celem jest koncentrowanie się na całości. Mówienie i pisanie o realizacji Marzeń jako o swoistym „systemie“. Oczywiście składa się on z poszczególnych elementów. Dlatego wszystkie je, od czasu do czasu, poruszam. Podaję przykłady, swoje (lub innych) sposoby, źródła (książki, filmy). I mam zamiar nadal to robić.

Wiem przy tym, że do Dzieci (i nie tylko) oprócz „teorii“ najlepiej przemawia praktyka. Przykład. W związku z tym mam zamiar pokazywać Dzieciom jak stosować ten „system“ w praktyce. Na własnym przykładzie. Niech widzą. Niech się uczą ode mnie. A i ja niech coś z tego mam 😉

Kto ze mną?

YOLO!

Tomek Kania​

PS. Oczywiście chcę też nauczyć moje Dzieci nurkować. O ile będą tego chciały 🙂