Przeciętna osoba umiera już w wieku 25 lat. Nie jest to moje stwierdzenie, a Benjamina Franklina. I nie chodzi tu o szczegóły. Chodzi o przesłanie.

Nie jestem wielkim fanem motywacji. To, co staram się robić, to przede wszystkim inspirować i edukować. Inspiracja (od „in spire” – w duchu) tym się różni od motywacji, że porusza to, co nam w duszy gra. Nasze „wewnętrzne struny”. To co już w nas jest. Podczas gdy „motywacja” oznacza bardziej zachętę do działań, które nie koniecznie z naszego wnętrza wypływają. Inspiracja tym się różni od motywacji, czym Marzenia od celów. Nie ma to jednak teraz większego znaczenia.

Oglądam sporo filmów nazywanych ogólnie, dla uproszczenia, „motywacyjnymi”, szukając w nich głównie inspiracji. Czasami znajduję. Czasami też znajduję coś, pod czym mogę podpisać się nie tylko swoim nazwiskiem, ale całym sobą. Coś, co mnie porusza. Do takich filmów należy poniższy.

Staram się inspirować Was do tego, by jak najlepiej przeżywać swoje życie. Jedyne. By realizować swe Marzenia. By się tego uczyć. Nauczyć. Czasami staram się też wpłynąć jakoś na Wasze emocje, ale po to, by pewne rzeczy uzmysłowić. I zachęcić do działania, zgodnie z triadą „myśli, emocje, działania”. Są jednak tacy, którzy robią to po prostu lepiej. W jak najlepszym tego słowa znaczeniu. Poruszają, inspirują, motywują.

Należy do nich Prince EA. Niech zatem przemówi Mistrz!

Ten film spowodował też, że nieco zmieniłem swe zamiary. Zamiast planowanego na ten tydzień rozpoczęcia cyklu o Przekonaniach, napiszę następnym razem dlaczego nie jestem fanem postanowień noworocznych.

I myśl co chcesz. Żyjesz tylko raz. A gra się do końca.

YOLO!

Tomek Kania